Pożywienie i przetwarzanie żywności
"Wieczorem dostawaliśmy tzw. Muzę, czyli mleczną zupę. Nie lubiłem. Potem babcia wpładła na pomysł, bo z Niemiec dostawaliśmy przeważnie paczki. Babcia dostała kawę, bo tutaj nie można było dostać. No i kakao, te ciemne co teraz jest. I wpadła na pomysł, że cukier pomieszała z tym kakaem, potem posypała na tę muzę i dopiero wtedy my zaczęliśmy jeść. Smakowało już wtedy. To przeważnie było wieczorem. Natomiast na obiad to byłyt mięsa, dużo drobiu, kury, kogutki przeważnie, kaczka, czarnina z kaczki. Później jesienią już gęsi już były dobre do zabijania. To była i czarninka i rosołem. Ja lubiłem albo udko albo pierś. I od czasu do czasu było u nas świniobicie. To święto dla nas już. Cały tydzień praktycznie trwało. I robiliśmy i kaszankę, wątrobiankę z naszego Lebenwurst."
Pan Otto, gmina Stawiguda
"Na podwórkach też były takie piwnice specjalne ale nie u każdego. To były bardzo dobre piwnice, bo tam było zimno. Tam były przechowywane ziemniaki na zimę i słoiki. To się nazywało sklep. Mówiło się idę do sklepu. A sklep, to była spółdzielnia.
Pani Edelgart, gmina Stawiguda